Tagi: wspomnienia
03 sierpnia 2015, 11:58
To febra drogi przyjacielu – tak usłyszałem. Wylądowawszy z tym wszystkim w hotelu, położyłem się do łóżka, ustawiłem obok budzik i zacząłem odliczać poszczególne fazy programu choroby : 9.20 rozruch fazy suchej,10.40 początek pękania głowy, temperatura 38, 6 , wytrąbienie pierwszych 4 butelek sodówki, 12,40 Otwarcie piątej butelki, pierwsze torsje i szósta zmiana mokrego ręcznika na głowie. 13.05 głośniejsze jęki, wzrost temperatury do 40 stopni !5.10 śmiałe podejście do drugich torsji, lekkiego bredzenia i fikuśnych wizji, chyba zbyt mało pobożnych jak na godzinę śmierci. 18.40 meta fazy suchej. Start fazy mokrej 18, 50 dziewiąte wyżymanie prześcieradła i nocnej koszulki. 19.15 wylewanie się z łóżka na balkon, walnięcie na leżak i wypicie trzech słojów kompotu. 22.20 mały spacerek po ulicach miasta. Tak zaprogramowanych chorób odbyłem trzy, w tym dwie wypadły w niedzielę i nie mogą się liczyć. Musiałem zwolnić tempo pracy i miałem trochę czasu na obserwację. O tym, ze pan generał zaliczał się do ludzi bardzo bogatych wiedziałem już przedtem. O tym, ze jest aż takim krezusem dowiedziałem się dopiero pracując w jego willi Całe roje annamickich boyów były do wyłącznej dyspozycji … małżonki pana generała. Tylko gdy ona kiwnęła palcem, zbiegali się natychmiast całymi chmarami ze wszystkich korytarzy, salonów, schodowych klatek i holów, jakie były w pałacu. Pani generałowa we wszystkich czynnościach brała udział osobiście, gdyż żaden boy nie umiał jej dogodzić. Wszystkie apartamenty przygotowane były do sprzątania i zamknięte dla ruchu pieszego, w wyniku czego politowania godny generał nie miał właściwie żadnego pałacu, a tylko, jako żebrak bezdomny, tułał się po kątach. Nawet po obiedzie przychodził do kreślarni i spał na twardym taborecie Aż serce się krajało na widok siwego staruszka, któremu podczas snu na siedząco głowa się kiwała w sposób niebezpieczny i przy nagłym opadnięciu do przodu mogła w każdej chwili rąbnąć w kreślarską deskę. Dodać przy tym należy, że hobby naszej szefowej objawiało się w szczególnie ostrej postaci na terenie garażów, gdzie permanentnemu czyszczeniu poddawane były jej trzy limuzyny i dwa kabriolety jej męża. Pechowo się złożyło, ze akurat w tak Malo odpowiednim momencie, kiedy szefowa oglądała świeżo wyczyszczonego swojego renaulta przez lupę, za złocistą bramą odezwały się trąbki o jakże charakterystycznym brzmieniu. Pechowo się złożyło, że akurat w tym momencie para, przedziwnie swojska, całymi kłębami buchnęła przez sztachety. Wyruszyłem, by otworzyć bramę, przez którą wśród pisków, dzwonień, trzeszczenia, sapań i stukotów śmiertelnie zmęczonego motoru, wjechałeś Ty … z piersiowa klatką dumnie do przodu wypiętą i, wyrzuciwszy z rury wydechowej ogłuszającą porcję finałowych gazów, stanąłeś z dymiąca chłodnica tuz obok błyszczącego auta szefowej. O ziemio święta, rozstąp się pode mną. Nie tylko ustawiłeś swa rdzę i swe skorupy błota obok lustrzanych niklów szefowej, ale i wylazłeś przed jej oblicze od góry do dołu umazany glina i trzymałeś w łapie świeżo obłamany reflektor. Na widok tego wszystkiego przezacna pani generałowa wpierw złapała się za papiloty i niemal padła zemdlona, a potem zaczęła wołać generała.