Rejs 39


Autor: oryginalna42
Tagi: psychologia  
09 maja 2015, 17:03

 Moje skórzane trzewiki obrosły tak gęsto pleśnią, ze wyglądały jak pluszowe zabawki. O kupieniu nowych nie mogło być mowy. Cały problem sprowadzał się do tego, kto będzie działał szybciej: nasz pracodawca, który miał przysłać buty pocztą, czy tez miejscowe grzyby pleśniowe, które pracowały dniami i nocami bez przerwy. Robiliśmy pomiary nad rzeką oddalona od naszego pałacu ok. 3 km,  gdy dotarliśmy do małego strumyka wpadającego do rzeki, nasi pracownicy zaczęli robić jakieś dziwne miny i ociągali się z wchodzeniem do wody. Przeszliśmy my jako pierwsi na druga stronę strumyka. Poganialiśmy krzykami resztę , aby poszła w nasze ślady. Cała nasza ekipa stała stłoczona nad wodą, ich miny nie były już tajemnicze ale wystraszone, wręcz przerażone i wrzeszczące. O dziwo do oponentów przyłączył się też Piętaszek, który jednym zagadkowo brzmiącym słowem, próbował uzasadnić ten zbiorowy opór. Pomyśleliśmy, ze chodzi o jakiegoś kierownika złego dycha Mun, który może grasuje w tych stronach. Piętaszek zaprzeczał jednak i twierdził , że to coś gorszego. Wyjaśnił, że to ni mniej ni więcej jak po naszemu „trąd”, a miejsce, na którym staliśmy po przekroczeniu strumyka, było niczym innym, jak upiornym gettem, dożywotnią klatka dla ludzi ..trędowatych! Gnieździło się tam ponad stu chorych wygnanych ze wszystkich okolicznych wiosek. Krewni chorych przynosili im koszyki z jedzeniem, i stawiali je tylko na brzegu strumyka. Chory czołgał się po nie przeważnie nocą i na czworaka. Tak nas pouczył Piętaszek. Wracaliśmy na drugi brzeg strumienia z tak zawrotną szybkością, ze aż woda pryskała. Potem staliśmy chwile i zastanawialiśmy się, w którą to stronę płyną jej mętne, trądem zakażone nurty. Nie było cienia złudzeń. Te nurty rzeki, w których trędowaci moczyli swoje kikuty, płynęły prosto w stronę naszego domu . no nic musimy poczekać aż minie czas inkubacji , a może to nastąpić za 5 lat, 10 a może i 20. Nie można nam się chyba było dziwić, ze od tej pory w każdym zaczerwienieniu skóry i w każdym spuchnięciu czegokolwiek widzieliśmy od razu pierwsze objawy trądu. A tych zaczerwień i spuchnięć było znacznie więcej niż miejsc wyglądających jako tako normalnie. Całe setki bąbli rozmieszczonych gustownie po różnych częściach ciała przez mnożące się stale moskity. Pięknie zainfekowane rany po kolcach i cierniach w bogatym wyborze. Brodzące krwią dziury w solidnym wykonaniu pijawek. Kilka efektownych wrzodów, świadczących o nocnej działalności pająków. Do tego wszystkiego dochodziły kleszcze, które siedziały całymi tygodniami pod skórą próbując nas przechytrzyć…

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz